Zapraszamy Państwa na wystawę czasową „Bolesław Prus – SERCE SERC” prezentującą: działalność społeczną Prusa w różnorodnych stowarzyszeniach, akcjach na rzecz ofiar klęsk żywiołowych, pogorzelców. Stałą troskę szczególnie o kondycję zdrowotną i edukację dzieci. W swoich utworach literackich oraz publicystyce również poruszał palące kwestie swojej epoki:
„Czas uderzyć się w piersi, czas powiedzieć: nasza wina! i pomiędzy instytucjami sportowo-artystyczno-filantropijnymi założyć taką, która by dbała o – propagandę czystości. Członkowie zazwyczaj mieliby obowiązek: 1) co dzień porządnie myć się bez żadnych wybiegów; 2) we wszelki sposób wpływać na swoich bliźnich, ażeby również myli się jak najczęściej, prali bieliznę i tak dalej.
Jest to sprawa tak ważna, tak skandalicznie nagląca, że gdyby nikt (czemu nie wierzę) nie zajął się utworzeniem podobnej instytucji, zrobiłby to – niżej podpisany. […] Zaprawdę, nie mniejszy czyn od wynalezienia prochu! Mianowicie zrobienie tego, ażeby w naszym kraju było tyle łazienek, ile jest szynków, i tylu kąpiących się, ilu pijących. Podobna reforma obyczajów wydaje się ludziom dzisiejszym mniej możliwa aniżeli zmiana klimatu. Lecz już nasze wnuki będą ją uważali za coś tak naturalnego, jak my – chustki do nosa”.
Bolesław Prus, Kronika Tygodniowa, „Kurier Codzienny”, nr 270, 30 września 1894.
Na wystawie są prezentowane eksponaty ze zbiorów Muzeum Bolesława Prusa oraz archiwów Polskiego Towarzystwa Higienicznego, Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów, Gminy Nałęczów.
Również dokumenty obrazujące działalność zapomnianych już dziś społecznych inicjatyw: Towarzystwa Higieny Praktycznej im. B. Prusa, Szkoły i Sali Zajęć im. Bolesława Prusa, a także towarzystw sportowych funkcjonujących po dziś dzień – Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów, Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego.
20 marca 1898 roku Prus, honorowy członek WTC, napisał znamienne słowa:
„Bodajbyśmy doczekali z zdrowiu: Takich tanich rowerów, ażeby nawet najskromniejszy pracownik mógł zdobyć się na kupno tej szacownej machiny. Tak wygodnych dróg bocznych, ażeby nawet po najgorszej z nich mogli jeździć (8 wiorst na godzinę) nawet honorowi członkowie Towarzystwa. Tak dobrych zwyczajów, ażeby każdy cyklista mógł – przynajmniej tydzień w ciągu lata – poświęcić na przejażdżkę po kraju, w czasie której zapisywałby wszystko, co spotka godnego uwagi. I nareszcie takiej zmiany stosunków, ażeby zarówno chłop, jak i mały mieszczanin, zobaczywszy na swoim terytorium cyklistę, witał go z radością jako człowieka, który zawsze przywozi otuchę, a niekiedy i dobrą radę w codziennych kłopotach”.