MASZYNA CZECHOWICZA
W rocznicę 122. Urodzin Józefa Czechowicza zaprezentujemy nowy nabytek w naszych zbiorach: maszynę do pisania, na której przepisywał swoje teksty Józef Czechowicz. Tego dnia opowiemy o jej historii oraz sposobie, w jaki była używana przez poetę, zaprezentujemy także zapisane na niej wiersze oraz przekłady poetyckie.
Termin: 15 marca godz. 11:00
Miejsce: Muzeum Józefa Czechowicza, ul. Złota 3
Józef Czechowicz opisywał swój warsztat literacki następująco: „Szuflada, papier (niemal zawsze kwadratowy, bo to pozwala na duże marginesy, tak bardzo potrzebne przy poprawkach), no, pióro wieczne, nad którego charakterem i cechami zastanawiam się tylko wtedy, gdy odmawia posłuszeństwa, poza tym: maszyna do pisania”.
O ile kartka papieru oraz pióro od wieków uznawane były za tradycyjne atrybuty literata, o tyle maszyna dopiero zaczynała wówczas być z nim kojarzona. Pojawiła się w drugiej połowie dziewiętnastego stulecia, lecz szybko stała się jedną z najważniejszych technologii zapisu. Używana była powszechnie w biurach oraz redakcjach czasopism, ale chętnie sięgali po nią również pisarze, dla których okazała bardzo pomocnym narzędziem, ułatwiającym oraz przyspieszającym pracę. Wielu z nich niechętnie rozstawało się z nią na dłuższy czas, a często zabierali ją także w podróż jako niezbędną część swojego warsztatu pracy.
Rolę maszyny do pisania doceniał również Józef Czechowicz. Nazywał ją swoją „prawdziwą przyjaciółką” oraz porównywał do dziecka, które „przysparza trochę kłopotów, ale równocześnie ile daje cichych radości”. Pisał o niej zatem nie tyle jako o narzędziu pisarskim, lecz jak o bliskiej osobie, z którą łączyły go mocne więzy. O mocnym i trwałym charakterze tej relacji bodaj najlepiej świadczy fakt, że sporą część zachowanej po nim spuścizny stanowią właśnie maszynopisy.
Maszyna, zanim trafiła do Muzeum Józefa Czechowicza, znajdowała się w zbiorach rodziny Miernowskich. Jej historia opisana jest we wspomnieniach Kazimierza Miernowskiego – przyjaciela, opiekuna, patrona Czechowicza, jak również innych artystów związanych z Lublinem.
„Gdy mieszkał już na Radziwiłłowskiej, w tym okropnym trzypiętrowym czerwonym od frontu domu – mieszkał w prawej oficynie – kupił sobie maszynę do pisania i każdy wiersz przepisywał na niej i przynosił odpis maszynowy dla mnie. Przedtem pisał je na mojej maszynie, pozostawiając mi za każdym razem każdym odpis zwykle podpisany przez siebie.
Pamiętam też, jak zwierzał się, iż poeci ukraińscy – Paweł Tyczyna, o ile pamiętam – pokazali mu piękno poezji ukraińskiej. Do tego czasu uważał poezję ukraińską za żadną, a język za niepoważny – czego nie omieszkał powiedzieć będącemu wówczas w Warszawie poecie ukraińskiemu (zdaje się Tyczynie). Ten zabrał go do siebie, dał mu cały zbiór poezji ukraińskiej i Czechowicz zachwycił się nią. Rezultatem jest szereg tłumaczeń z Pawła Tyczyny i innych – robił je w Lublinie. Pisał czystopisy na mojej maszynie i odpisy mi dawał. Mam je.”
Kazimierz Miernowski Moje wspomnienie o Czechowiczu, „Spotkania z Czechowiczem”




